sobota, 22 marca 2014

4. Widzę twój uśmiech, ale w oczach pustkę.













                                                                                                                                                                 


*Oczami Effy*

Otworzyłam powoli oczy, leżałam obok niego, a jego zapach był przesiąknięty alkoholem i papierosami. Po cichu wstałam z łóżka żeby go nie obudzić. Jego pokój wyglądał jak burdel. Znalazłam moją torebkę walającą się po podłodze i wyciągnęłam z niej skręta. Zeszłam na dół, usiadłam na schodach i odpaliłam go. Z tego co wiedziałam mieszkał sam, było dla mnie trochę dziwne ponieważ zazwyczaj gangi trzymają się razem. Na dole było jeszcze gorzej, na podłodze i schodach było pełno pustych butelek po wódce i zgaszonych papierosów. Weszłam do kuchni i nalałam sobie wody. Najgorsze było to że kompletnie nic nie wiedziałam o nim, nie znałam jego słabego punktu. Kochany Hunter powiedział mi tylko jak się nazywa, taka z nim praca do dupy.
Usłyszałam schodzenie po schodach, gdy nagle zza drzwi wyłonił się Justin.
- O, wstałaś. - powiedział obojętnie - Zaraz przyjeżdża ktoś ważny, więc masz tu posprzątać.
- Nie będę za ciebie sprzątać. - powiedziałam oburzona.
Nagle podszedł do mnie, za nadgarstki przycisnął mnie do ściany.
- I co teraz posprzątasz? - powiedział uśmiechając się delikatnie i wpatrując się we mnie.
- No dobrze. - wiedziałam że nie mogę mu odmówić. Miał ogromną siłę w rękach, czułam że nadgarstki mi puchną.
- Nie sprzeciwiaj mi się więcej, bo nie chce cię krzywdzić księżniczko. A teraz wychodzę a jak wrócę ma tu lśnić.      
Po czym pocałował mnie namiętnie w usta, puścił mnie i wyszedł. Nadgarstki miałam obolałe.
Poszłam na górę. Przebrałam się w jego koszulkę i wczorajszą bieliznę. Po wyjściu z łazienki od razu zaczęłam sprzątać, co zajęło mi około półtorej godziny.
Jego dom był całkiem ładny, wszędzie były białe ściany i jasna drewniana podłoga. W największym pokoju stało wielki pianino, telewizor, kanapa i dwa fotele.
Usłyszałam że ktoś otwiera drzwi. Był to Justin z jakąś kobietą i małą dziewczynką.
- Mamo to jest moja dziewczyna Elizabeth. - powiedział.
Jaka dziewczyna? Jaka mama? Co tu do chuja się działo?
Czułam się dziwnie zmieszana, chłopak, którego wczoraj poznałam i mam zabić przedstawia mnie swojej matce.  
- Dzień dobry, jestem Pattie, miło mi - powiedziała kobieta około czterdziestki.
- Dzień dobry. - wydukałam zaszokowana - Justin możemy na chwilkę? - dodałam.
- Jasne.
Objął mnie w tali i zaprowadził do kuchni.
- Twoja mama? - spytałam
- Wiesz, ona nie wie o tym co robię i niech lepiej tak zostanie.
Przypomnieli mi się moi rodzice. Co prawda po incydencie z Tonym tylko raz pojawiłam się w domu i niewiele pamiętam z dzieciństwa. Po dłuższej chwili przypomniałam sobie wszystko, moja mama była uroczą blondynką po czterdziestce, a ojciec wysokim brunetem koło pięćdziesiątki. Tak naprawdę nigdy im się nie układało, byli ze sobą tylko ze względu na mnie i mojego brata. Właśnie, miałam jeszcze brata, chyba najbardziej wkurzającą osobę na świecie, jest ode mnie młodszy o trzy lata. Moje serce wypełniło dziwne uczucie, tęskniłam za nimi. Po nagłym wyjeździe z miasta straciłam ze wszystkimi kontakt. Może szukali mnie tym listem gończym i ojciec deklaruje jakie to oni popełnili błędy, ale uznali mnie za zaginioną i jest wielka rozpacz? Może powinnam pojechać po zakończeniu tej sprawy do mojego rodzinnego miasta. Choć tęsknie za nimi, to Hunter i reszta są dla mnie jak druga rodzina.
- Idziesz czy będziesz tak tu jeszcze stać? - Zawołał Justin.
---------------------------------------------------------------------
Jeśli ktoś chce się zapytać czegoś w sprawie bloga zapraszam tu
 -> http://ask.fm/KochamSkins

poniedziałek, 3 marca 2014

3. Świat się zmienia, ludzie też.













*Oczami Effy*

Za oknem było już ciemno, a na zegarze wybiła dwudziesta, więc stwierdziłam że czas się zbierać. Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać najbardziej odkrywającej ciało sukienki. Gdy się w nią ubrałam, wparował do mojego pokoju Hunter.                
- Wyglądasz jak dziwka. To dobrze - on właśnie takich szuka.- powiedział i wyszedł.
Miał racje, wyglądałam jak "dziwka", ale na tych imprezach muszę tak wyglądać. Mają one na celu znalezienie dla tak zwanych "gangsterów" dziewczyny, które będą się z nimi zabawiać. Popatrzałam jeszcze raz w lustro, ręką wyprostowałam krótką granatową sukienkę, i przegryzłam usta. Wyszłam z pokoju i ruszyłam do auta, wiedziałam że przez najbliższy miesiąc tu nie wrócę, ponieważ będę u tego Justina. Byłam trochę zestresowana, choć miałam już za sobą parę takich spraw.      
Zanim się obejrzałam byłam już przy klubie, weszłam do niego pewnym krokiem. Zaczęłam szukać go wzrokiem, zauważyłam go przy barze. W sumie to był całkiem przystojny. Podeszłam do baru i zamówiłam drinka, gdy nagle poczułam na sobie jego wzrok.
- Jestem Justin. - powiedział oblizując wargi.
- Effy.
- Co tu robisz, Effy?          
- A jak myślisz? - rzuciłam mu uśmiech.
Odwzajemnił go i nic więcej nie mówił. Zamówił jeszcze jednego drinka dla mnie i dla niego. Wypiliśmy je szybko po czym zaczęliśmy się całować i ruszyliśmy do jego auta. Po 30 minutach byliśmy pod jego domem. Gdy weszliśmy do niego poszliśmy prosto do sypialni i wiadomo jak się skończyło. Po tym, powiedział tylko "Że było nieźle", co oznaczało że zostałam przyjęta.